poniedziałek, 17 lutego 2014

Rozdział 17

Muzyka do rozdziału  <Klik>





- Perry... - zaciął się - ona...
- No powiedz co się stało - zażądał Liam.
- Mieli wypadek - rozpłakał się.
- Kto? Gdzie?- Louis był zdezorientowany.
- Niall, Perry, Bella i Melani mieli wypadek samochodowy jak wracali z lotniska. Są w ciężkim stanie.
Nie wiedziałam co powiedzieć. Stałam, a pierwsze łzy spływały mi po policzku. Co jak właśnie straciłam przyjaciółki i Nialla. Nialla, którego nadal kocham.

*oczami Zayna*

Wsiedliśmy do auta i czym prędzej jechaliśmy do szpitala. Dojechaliśmy w 10 minut. 10 dłużących się minut. Dowiedziałem, się że Perry leży w sali nr 37. Pobiegłem tam. Gdy wszedłem po raz kolejny łza spłynęła mi. Leżała tam tak bezbronnie, podłączona do różnych urządzeń. Doszedłem do niej i usiadłem na krzesełku. Ona odwróciła się w moją stronę. Od razu złapałem jej dłoń.
- Przepraszam cię za tamtą  imprezę. Nie chciałem. Wybaczysz mi?
- Tak - powiedziała tym swoim głosem. Tylko szkoda, że bardzo osłabionym.
- Nie wierzę że to się stało. Że leżysz w szpitalu. To pewnie tylko mój zły sen.
- Zayn... to nie jest zły sen. Ja naprawdę nie długo umrę - teraz ona się rozpłakała.
- Nie mów tak. Wyjdziesz stąd. Ja po ciebie przyjadę. Razem wyjdziemy.
- Nie Zayn. Nie wyjdziemy. Ja nie dam rady.  Obiecaj mi coś - była cała osłabiona. Coś na monitorze pokazywało. Lekarz właśnie przyszedł.
- Zależy co.
- Że znajdziesz sobie inną dziewczynę, że weźmiesz z nią ślub. Będziesz miał dzieci, wnuków. Będziesz szczęśliwy. Obiecaj mi to - rozbeczałem się.
- Ale ja chcę żebyś to ty nią była. Nie chce innej. Chce ciebie.
- Obiecaj mi to - na monitorze coraz szybciej coś pikało.
- Obiecuję - oczywiście że nie dotrzymam słowa. Nie będę mógł.
- Kocham Cię.
- Ja ciebie terz.
I właśnie to nastało. Przymknęła oczy, a urządzenie, do którego była przypięta wydał ciągły dźwięk. ONA NIE ŻYJE. Ona właśnie umarła, a dzień wcześniej byliśmy pokłóceni. Ostatni raz ją pocałowałem. Nie mogę bez nie żyć. Właśnie się załamałem. Ale ona właśnie nie żyje. Lekarze właśnie zakrywają jej twarz, której nigdy już nie zobaczę. Której już nie dotknę. Której już nie pocałuje. Po co wyjechała. Tak to teraz byśmy siedzieli na kanapie. Śmiali się razem. Wieczorem wziął ją na kolację. Pocałował bym ją. Wrócili przez park trzymając się za ręce. Poszedł bym obok niej spać, a wstałbym przy niej. Przy jej pocałunku, który zawsze mnie od razu budził (nawet budzik tak nie potrafił). Wszystko co bym miał, odeszło razem z nią.

*oczami Jasmin*

Melani zmarła na miejscu. Bella wyjdzie z tego, a Niall jest w śpiączce, z której może nie wyjść. Siedzę obok niego. Trzymam jego rękę. Płaczę, ale co mi to da? Nic. On może umrzeć.
Lekarz kazali mi wyjść już. Wyszłam na korytarz. Tam siedział Zayn. Sam. On powinien siedzieć teraz przy Perry, a nie tutaj.
- Czemu nie jesteś przy Perry?
- Bo ona...- wybuchnął płaczem- ona nie żyje.
- Co?
Nie wierz. Właśnie straciłam dwie najlepsze przyjaciółki i może przyjaciela.
Usiadłam obok Zayna i mocno go przytuliłam. Teraz potrzebowaliśmy obojga tego - bliskości drugiej osoby.
Nie wiem kiedy pozostała trójka się dołączyła.

***

Liam odwiózł mnie do domu. Przy okazji zostanie ze mną, bo boi się oto, że coś sobie zrobię. Właśnie takie miała plany. Reszta została z Zaynem, z tego samego powodu co Liam siedzi ze mną. 
Siedzę na kanapie, a Liam obok mnie.
- Może kakao?
- Nie chce - wciąż wpatrywałam się w jeden punkt, nie zwracając na mojego przyjaciela.
- Jasmin, nie możesz teraz się głodować ponieważ Niall leży w szpitalu, a no wiesz... Perry i Mel... no nie... nie żyją - podniósł głos. 
- Ale nie rozumiesz mnie. Bella przeżyje. Nie leży w śpiączce. Niall tak. Straciłam przyjaciółki - znów nie wytrzymałam. Łzy wydostały się na światło dzienne.
- Wiem co czujesz. Przecież Perry i Melani terz były moimi przyjaciółkami. A Niall jest jak brat. Nie wiem co bym zrobił jak by nie przeżył. Ale trzeba iść dalej. Nie zatrzymuj się przez jedno wydarzenie - przytulił mnie. Ja się wtuliłam jak małe dziecko i rozbeczałam się do końca, mocząc przy tym jego koszulkę.
- Dziękuje Liam.
- Proszę.
- Wiesz co? Jednak skusze się na to kakao.
- I to chciałem usłyszeć.
Po jego słowach zrobiło mi się odrobinkę lepiej. Liam umie dotrzeć do rozumu.
Przyniósł mi kakao. Ja przyniosłam koce. Włączyłam jakiś film. Nawet nie wiem jaki. Tytuł miał "Zakonnica" (tan film istnieje, nie radze oglądać). Nie oglądałam go jeszcze. Opatuliłam się kocem tak jak Liam i do ręki wzięłam mój kubek kakaa. 
Minęło już 30 minut, a ja już się bałam.
- Jak się boisz. to jestem obok - usłyszałam głos Payne.
Od razu skorzystałam, chowając głowę w jego tors. Modliłam się, aby ten film już się skończył.


*******************************************
Przepraszam że tak długo, ale brak weny.
Moja przyjaciółka pisze bloga i prosiłabym o wejścia. Bardzo jej na tym zależy               youandi-zayn-fanfiction.blogspot.com     

5 komentarzy = next

8 komentarzy:

Szablon by
InginiaXoXo